Obserwatorzy

niedziela, 21 października 2012

Czy to ty, czy to ja

Bohaterką tego wpisu będzie Jennifer, czyli pierwsza przedstawicielka kolekcji Barbie Basics 3.0, którą rozpakowałam.

Pojawiła się już w poprzednim wpisie, gdzie podrywał ją James Bond. 


Ale po kolei.

Oto Jennifer jeszcze przytwierdzona do tekturki.



Jennifer ma face mold Godess i pochodzi z kolekcji 3.0 lalek Basics, które są ubrane w kostiumy kąpielowe.


Jennifer ma różowy kostium w odcieniu trochę żarówiastym, kostium jest zapinany na szyi na jeden zatrzask, ma głęboki dekolt spięty złotym kółkiem i wycięcia na talii, do niego lalka ma różowe klapki i dodatki: złote kolczyki i bransoletkę oraz dużą, złotą, plażową torbę z przywiązaną chustką – pareo.



Pareo może nosić na wiele sposobów.
Na biodrach,


na włosach, 


w kieszeni torby.


Dla Jennifer uszyłam sukienkę, z różowego materiału w jasne kropki. Zimą w kostiumie kąpielowym może być przecież chłodno…



Zwykła prosta kiecka na cienkich ramiączkach, ale fajnie w niej wygląda.

W tym momencie z półki zeszła Lisa.

 - Czy to ty, czy to ja? - po chwili milczenia, zdumionym głosem wyszeptała Jen i razem z Lisą padły sobie w objęcia.



Tak, otóż okazało się, że Jen i Lisa to siostry bliźniaczki. Rozdzielone w przeszłości jakimś zrządzeniem losu, szczęśliwie odnalazły się jednak u mnie na półce.


Mają identyczne buźki – taki sam face paint: te same szare oczy i taki sam rodzaj makijażu. Różnica to jedynie kolor szminki: Jen ma różowy, a Lisa naturalnie cielisty; i kolor cieni na powiekach: Jen ma różowy, a Lisa złotawy, choć i jedna i druga ma cienie bardzo delikatne, właściwie to jedynie muśnięcie.
Największa różnica to kolor włosów. Jen farbuje włosy na słoneczny blond, a Lisa na rudo.


Poza tym różnią się charakterami. Jen jest pewna siebie i swojej urody, kocha przygody i luksus, a Lisa ma trochę większy dystans do siebie i do życia i bardziej ceni stabilizację.

Drugą sukienką, którą uszyłam dla Jennifer jest mała czarna z frędzlami, w której Jen występowała już w poprzednim wpisie.


Sukienka jest moim zdaniem bardzo efektowna, ale w sumie prosta do zrobienia. Na prostą lekko dopasowaną, czarną sukienkę naszyłam cztery rzędy czarnej taśmy z frędzelkami, a na górny rząd dodatkowo naszyłam tasiemkę z błyszczącymi kryształkami.



A na koniec jeszcze trochę klimatów Bondowskich, w końcu niedługo do kina wejdzie nowy film z serii. Co prawda Bond jest teraz ciemnym blondynem z twarzą Daniela Craiga, a nie brunetem ze zniewalającym uśmiechem Pierca Brosnana, ale co tam.
Jak pisałam w zeszłym tygodniu z setu James Bond podoba mi się wszystko z wyjątkiem Barbie. No i mam wszystko, a Barbie z twarzą Mackie zastąpiła Jennifer - moja blond Godess.

Tu poniżej w sukni z zestawu i z Jamesem u bokuoczywiście wybierają się na jakieś przyjęcie.




Jako post scriptum muszę wspomnieć, że Jennifer miała pewien feler. Otóż, miała koślawą lewą nogę, i to bardzo. Trochę to widać na zdjęciu poniżej.


Trochę się tym martwiłam, a Jennifer nawet bardzo. Postanowiłam spróbować wyprostować jej nogę na ciepło. W tym celu zagotowałam wodę i wlałam ją do szklanki. Następnie zaproponowałam Jen, żeby do tej szklanki z prawie wrzątkiem włożyła swoją koślawą nogę. Spojrzała na mnie wzrokiem, którym patrzyła na mnie moja niezapomniana kotka, gdy proponowałam jej przymierzenie płaszczyka lalki mojej mamy. Wzrok mojej kici mówił: „A nie stuknęłabyś się czasem łapą w głowę?”.
Jen, podobnie jak moja kotka, właściwie wyboru nie miała. Zanurzyła nogę raz – na krótką chwilę, potem na drugą. Noga zrobiła się gorąca i trochę zmiękła, włożyła ją więc jeszcze na trochę. Nogę udało się wyprostować, a gdy wystygła, to stwardniała zachowując nowy – prosty kształt.
Jen po całej operacji jest bardzo zadowolona, podobnie z resztą jak zadowolona była moja kotka, po zdjęciu płaszczyka.

niedziela, 14 października 2012

James Bond

50 lat temu, 5 Października 1962, na ekrany kin wszedł pierwszy film o przygodach Jamesa Bonda - agenta Jej Królewskiej Mości. Był to ‘Dr. No’, a w rolę agenta 007 wcielił się Sean Connery.
Dziesięć lat temu – 18 listopada 2002 roku na ekrany kin wszedł 20 film z serii 'Die Another Day', a w rolę Bonda wcielił się po raz czwarty i ostatni Pierce Brosnan. Również w 2002 roku, jak podaje strona barbiecollector.com – 1 listopada na rynku zadebiutował gifset James Bond 007 Ken and Barbie.
W secie jest agent specjalny 007 James Bond i jakaś jego dziewczyna – jak dla mnie – bliżej nieokreślona.


O Barbie powiem krótko – ma długie, karbowane blond włosy i twarz Mackie i jedyne co mi się w niej podoba, to jej strój.
Natomiast Ken jest moim zdaniem świetny.

Oto on agent specjalny James Bond.


Nota biograficzna (z Internetu, bo kupiłam samego Kena, bez pudełka):

Imię: James
Nazwisko: Bond
Seria: James Bond 007 Ken and Barbie Gifset
Rok produkcji: 2002
Label: Collector Edition
Nr katalogowy: B0150
Face mold Kena: jego własny – podobny do ówcześnie produkowanego Fashion fever
Miejsce produkcji: Chiny
Face mold Barbie: Mackie
Miejsce produkcji: nie wiem

James Bond przyszedł do mnie nagusieńki, za to trzymając w objęciach równie gołego Seana… (opisywałam go w czerwcu).
Próbowałam go ubierać w różne kenowe ubrania, ale w niczym dobrze nie wyglądał. Musiałam mu dokupić jego garnitur i dopiero w nim wygląda tak jak powinien.


Podoba mi się bardzo jego twarz. Ma dodane na twarzy postarzające go bruzdy, co bardzo fajnie wygląda.
Ma bujną, falującą czuprynę wyrootowaną na linii czoła w zakola, które też mu dodają lat. Na tle innych moich Kenów wygląda dużo poważniej. A do tego jest artykułowany – same plusy.
Bardzo mi się podoba jego szelmowski wyraz twarzy. Jedyne co mógłby mieć inne to kolor oczu, bo są wściekle niebieskie.




Można się w nim na siłę dopatrzeć podobieństwa do Pierca Brosnana.


Jego strój, jak sądzę oryginalny, to superancki, czarny garnitur z białą koszulą z muchą. Koszula jest uszyta z dwóch rodzajów materiału. Gorset i kołnierzyk ma inną fakturę od reszty koszuli. Spodnie mają lampasy na nogawkach, choć nie są widoczne, bo też czarne, a marynarka ma podszewkę i wszyte w ramiona poduszki, które poszerzają Kenowi ramiona. Garnitur jest super elegancki.


James oczywiście uwielbia kobiety, czyli Barbie i szpiegowskie przygody. Czas najchętniej spędza w barze przy kieliszku Martini, wstrząśniętego – a jakże, podrywając choćby barmanki i obserwując dość zblazowanym wzrokiem przebywające w barze towarzystwo.



Jednak pewnego wieczoru do baru Old Piano weszła Ona.
Zdecydowanym krokiem podeszła wprost do baru.


- Poproszę margheritę – truskawkową.

- Cóż tak piękną i elegancką kobietę sprowadza do takiego podrzędnego lokalu?
- Och…



- Dziękuję panu, panie…?


- Bond. James Bond.
- Panie Bond.


- A jak pani na imię?
- Jennifer.


- Może zamiast margherity, żeby uczcić naszą znajomość napijemy się szampana?
- Chętnie.




C.d.n. (prawdopodobnie)

wtorek, 2 października 2012

Lalki w kolorach tęczy

Nareszcie! Hurra! Hurra! Hurra!
Jednak doszły !!!

Po 9 tygodniach i 4 dniach od zakupu odebrałam dziś z poczty moją paczkę.
Podróż lalki miały długą i zapewne z przygodami o czym zdaje się świadczyć stan ich pudełek, ale przecież nie kupowałam ich żeby trzymać w pudłach.

Oto one – Barbie Basics kolekcja 003 w kostiumach kąpielowych – kolekcja w kolorach tęczy.


Tył jednego pudełka, tego które najmniej ucierpiało.


A tu razem z dodatkami, które czekają na lalki już prawie dwa miesiące.

  
I buźki każdej z lalek po kolei, póki co przez szybkę.

Modelka nr 2 mold Lara.


Modelka nr 4 mold Godess.


Modelka nr 5 mold Kayla/Lea.


Modelka nr 7 mold Aphrodite.


Modelka nr 8 mold Mbili.


Modelka nr 14 mold Louboutin.


Jesień mi upłynie na rozpakowywaniu nowych lalek :)

I jeszcze zdjęcia dwóch kompletów dodatków.



A morał z tej historii wyciągnąć należy następujący: kupując na e-Bayu potrzebna jest duża doza cierpliwości.
Postaram się to zapamiętać, bo póki co to wykazałam się raczej cierpliwością mizerną (w stosunku do tego ile jej było potrzebne), bo już zaczęłam kompletować tę serię u innego sprzedawcy. I tak oto niektóre z nich będę mieć podwójnie i trzeba będzie coś z nimi zrobić…