W sobotę wyciągnęłam moje lalki na spacer. Rzuciłam im hasło "poszukiwanie wiosny".
Wyruszyli chętnie, w końcu jakaś odmiana od życia na półce. W chaszczach znaleźli zwalony pień drzewa, na którym usiedli.
– Audrey, a czy między tobą, a Lucasem to już na dobre skończone? – zapytała Rita.
– Sama nie wiem. Prawie ze sobą nie rozmawiamy, poza zdawkowym 'cześć'. Na półce przeważnie nie stoimy koło siebie, ale z tą Azjatką, wiesz – Lin, czy jak jej tam, też się chyba nie spotyka. Czekam, aż się do mnie odezwie, bo w gruncie rzeczy nawet nie rozmawialiśmy, czy się rozstajemy, czy jeszcze damy sobie szansę…
– No to możesz sobie poczekać, jak chcesz z nim porozmawiać, to sama zacznij, a jak nie chcesz zaczynać rozmowy, to nie czekaj. Zawsze możesz się rozejrzeć za kimś innym.
– Toby, a ty, co myślisz? – zagadnęła Rita.
– Ech, trzeba było pożyczyć od Marion motorynkę, moglibyśmy się przejechać.
– Towarzystwo, co jest? – zirytowałam się trochę – wiosny mieliście szukać, kwiatów kwitnących i liści zielonych, a nie siedzieć na pieńku i roztrząsać miłosne porażki.
– O, to proszę, masz liścia. – powiedział Toby, pokazując gałązkę leszczyny.
– Bardzo dobrze, teraz wasza kolej dziewczyny.
One jednak gadały dalej, nie zwracając uwagi na zieloną trawę.
– Wiem teraz mniej więcej, co czułaś rok temu jak cię najpierw zauroczył, a potem całkowicie stracił zainteresowanie. Powinno mi to dać do myślenia, ale byłam tak oszołomiona wyjściem z pudełka.
– Wszyscy byliśmy oszołomieni, że w końcu nas ktoś wypakował…
– No i nie od razu się zorientowałam, że coś miedzy wami zdążyło się wydarzyć, a jak się zorientowałam, to już sama byłam zakochana.
– Z obecnej perspektywy cieszę się, że tak się stało. Znalazł się Toby i wszystko się samo ułożyło, choć na początku jemu też niedowierzałam. A Lucas, w sumie jest nawet zabawny.
– Dziewczyny, macie szukać kwiatów – przypomniałam.
– Widzisz, ja już znalazłem – powiedział lizus-Toby i pochwalił się mleczem.
A potem było już tylko lepiej.
Audrey znalazła forsycje,
a Rita - zaczynającą kwitnąć magnolię,
Toby wypatrzył fiolki, przy których pozował razem z Ritą, ale je prawie zasłonili.
Audrey znalazła różowe hiacynty,
a Rita niebieskie szafirki.
Mały odpoczynek na trawniku z krokusami.
Jakiś facet zaczął nas opieprzać z samochodu, że nie wolno ich zrywać.
– Przecież nic nie zrywamy, my tu mamy sesję zdjęciową – odpowiedziała rezolutnie Audrey.
Facet zaniemówił, Barbie Basics robią wrażenie. (Mam nadzieję, że wybaczycie Tobyemu rozpięte to i owo…)
Szukanie kwiatów bardzo im się spodobało i po krótkim odpoczynku wyruszyli znowu. Toby znalazł żonkila,
a po chwili wszyscy zobaczyliśmy żonkilowy zagajnik, w którym towarzystwo prawie zgubiło kadr.
Na drugim zdjęciu wyszli lepiej.
Toby z Ritą wspięli się na skałki, na których znalazły się nawet tulipany.
Po trzech godzinach chodzenia po okolicy bliższej i dalszej byli już mocno zmęczeni, przysiedli na zboczu porośniętym jakimiś żółtymi kwiatkami.
– Oficjalnie ogłaszam, że wiosna w Krainie Deszczowców została znaleziona – zadeklarował Toby.