Obserwatorzy

sobota, 4 sierpnia 2012

Boska, Louboutin

Po powrocie z wakacji nie mogę dojść do siebie, a w szczególności wrócić do przedwakacyjnego rytmu.
Moje milczenie na blogu nie oznacza, że przeszła mi barbiowa pasja. O nie, wręcz odwrotnie. Po dwóch tygodniach urlopu, również od lalek, bakcyl powrócił ze zdwojoną siłą. Parę wieczorów spędziłam albo oglądając olimpiadę i szyjąc dla moich lalek letnie sukienki, albo przed ekranem komputera snując się po e-bayu i wydając pieniądze. Na lalki oczywiście.

W rezultacie spore stadko nowych Basics z różnych stron świata jest już w drodze, mam nadzieję, że dojadą bezpiecznie i w miarę szybko i będę mogła je zaprezentować. Zrobię to z miłą chęcią.

Tymczasem, przyszła kolej na prezentację dwóch panien w jeansach. Obie bardzo mi się podobają.


Pierwszą jest rudowłosa i nieco rozmarzona Elizabeth, zwana też Lisą albo Elisą.


Ma śliczną twarz opartą na face moldzie Godess, szare oczy i bardzo naturalny makijaż. Kolor skóry sprawia wrażenie, jakby Lisa była opalona, czy też raczej posmarowana kiepskim samoopalaczem.



Najbardziej rzucają się w oczy jej ognistorude, długie włosy. Moja Lisa ma pięknie falujące końcówki włosów, dzięki czemu podoba mi się jeszcze bardziej.


Jej fabryczny strój, to szary top na ramiączkach i długie czarne jeansy – rurki. Na stopach ma czarne klapeczki na dość grubej podeszwie.


Dla koneserów moldu Godess – moje trzy dotychczasowe "boskie", czyli modelki nr 4 z serii 1.0, 2.1 (lub, jak kto woli 2.5) i 2.0. – jakże różne, jakże piękne. Bardzo lubię ten mold właśnie za to, że tak różne lalki powstają na jego bazie.



A dla miłośników rudych – Elisa i Rita, czyli rudzielce z serii 1.0 i 2.0. Przy płomiennorudej Lisie miedziane włosy Rity trochę blakną.



Druga dzisiejsza bohaterka, to poważna Margaret – dla przyjaciół Meg. Ma ona niezwykle piękną, nieco zamyśloną twarz opartą na face moldzie Louboutin.


Po jej zakupie zaskoczyło mnie to, że po wyjęciu z pudełka i zdjęciu wszystkich mocujących uprzęży lalka niesamowicie wypiękniała i niemalże ożyła.



Meg ma duże zielone oczy i brązowe włosy sięgające nieco za łopatki i na końcach wijące się w grube fale i alabastrową cerę.


Podobnie jak Lisa ma naturalny makijaż. Uwielbiam jak jej włosy spadają lekko na twarz, wygląda wtedy refleksyjnie i tajemniczo.



Jej fabrycznym strojem jest czarny top zapinany na szyi, tzw. halter neck i ciemno granatowe jeansy z lekko rozszerzającymi się nogawkami oraz czarne klapeczki na grubej podeszwie.


Obie lalki kupiłam w tutejszym sklepie i przyznam się, że o ile Lisa urzekła mnie od pierwszego wejrzenia, to Meg nie do końca. Za pierwszym pobytem w sklepie jej nie kupiłam, a za drugim pobytem już jej nie było. Pojawiła się ponownie po 2 miesiącach i wtedy wyszła już ze mną. Wydaje mi się, że pierwsza lalka, którą oglądałam w pudełku prezentowała się w sklepie jakoś marnie z dziwnie przylizanymi włosami, za to Margaret - zachwyciła mnie od razu. Warto było poczekać.

Obecnie uważam, że to jedna z najpiękniejszych lalek ze wszystkich Barbie Basics, które się ukazały.


Lisa i Meg wybrały się razem na kawę i babskie plotki. Do obgadania miały niezwykle ciekawe i ważne rzeczy.


– Słyszałaś, że będziemy mieć nowe współlokatorki na półce? – zapytała Lisa.
– Tak, i mają być podobne do nas.


– Jak to? W jakim sensie podobne do nas?
– No, z twarzy. – sprecyzowała Meg.


– No coś ty! Naprawdę? Ja słyszałam, że my z serii 2.0 będziemy wkrótce w komplecie.
– Ooo, to by było świetnie! – rozmarzyła się Meg – Tylko, jeśli jedno i drugie to prawda, to ja nie wiem gdzie my się wszyscy pomieścimy. Przecież na półce nie ma już miejsca!


– Też nie wiem, ale teraz powiem ci najlepsze. – konfidencjonalnym tonem szepnęła Lisa – Ma jeszcze podobno przyjechać jakiś Ken.


– Też to słyszałam!
– Tak? To chyba musi być prawda. Ale podobno ten Ken jest jakiś "specyficzny". Nie wiem, co to znaczy.


Tak, moi drodzy. Pękłam i zdecydowałam się na skompletowanie całej jeansowej załogi. Przed wakacjami brakowało mi 3 lalek. Jedną z brakujących panien co prawda miałam, ale planowałam zrobić z niej prezent. Wcześniej jednak kolejną brakującą pannę kupiłam przecenioną w Smyku i co do pierwszej zmieniłam zdanie. Ostatnią lalkę do kompletu dokupiłam już na e-bayu. I tak niebawem stanę się posiadaczką całej serii Barbie Basics 2.0. i nie wiem gdzie to towarzystwo będę trzymać.

PS. A na stronie Barbiecollector.com, widziałam dwie lalki na ciele Model Muse wystylizowane przez projektanta Tima Gunna (nic mi to nazwisko nie mówi) z dwoma kompletami dodatków. Stroje lalek i dodatki podobają mi się, ale lalki mnie nie zachwyciły, w dodatku są tylko dwie. Zaproponowano nam kolejną rudą Aphrodite i blond Mackie ładne, ale bez rewelacji, a tym bardziej fajerwerków.

4 komentarze:

  1. Lisa jest wyjątkowo piękna! Azjatyckie rysy twarzy plus rude włosy tworzą razem niesamowity efekt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie przebrnęłam przez cały blog, wszystkie jego zakamarki i jestem pod ogromnym wrażeniem, zarówno posiadanych przez Ciebie lalek, ich dodatków jak i strojów, jakie im szyjesz. Ja od niedawna jestem posiadaczką 6 lalek z serii Jeans (choć na blogu zadebiutowały na razie tylko dwie, marzy mi się zebranie całej dżinsowej serii ;)). Wydawało mi się, że nigdy się do nich nie przekonam, przecież ta sztywność taka straszna, a ja lubię lalki artykułowane... ale one mają w sobie to coś, co sprawia, że ta cała sztywność bardzo im pasuje, czyni je takimi dostojnymi. Lalki z dzisiejszego posta bardzo chciałabym zdobyć - mam na myśli rudzielca (Elizabeth), lalkę z moldem Louboutin i tę artykułowaną. Na inne popatrzę u Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hello from Spain: I really like this table and the two new girls. I have the same Barbies. The Barbie redhead is one of my favorites. I love the clothes they wear. Great pictures. Keep in touch.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za odwiedziny i zostawienie po sobie śladu.
    Jewel Snake: rzeczywiście, w tym wydaniu mold Godess może być uznany za azjatycki, wcześniej tego nie zauważyłam.
    Ajatoco: Uważaj przy kupowaniu Basics, bo można mieć trudności z przestaniem, jak ja.
    Marta: Thank you for your visit. I liked the read hed on your blog.

    OdpowiedzUsuń