Obserwatorzy

niedziela, 12 sierpnia 2012

Przyjaciółki

Zakup modelek 2 i 12 z kolekcji 1 „mała czarna” był dla mnie przełomem. To właśnie wtedy ostatecznie odeszłam od koncepcji posiadania ograniczonej liczby lalek na rzecz kupowania tych, które mi się podobają. A z Barbie Basics jest chyba tak, że im więcej się ich ma, tym bardziej zaczynają się podobać te z nich, które na początku nas aż tak bardzo nie zachwyciły. I w rezultacie kolekcja może osiągnąć pokaźne rozmiary.


Monique i Louise przyjechały do mnie z UK. Kupiłam je na Amazonie, choć przeważnie tam lalki są droższe niż na e-bayu, ale w ich wypadku było inaczej, a dodatkowo załapałam się na darmową wysyłkę, więc tym bardziej czułam się upoważniona do ich zakupu.


Pierwsza ze swojej paczki wyszła piękna Monique z face moldem Lara, czyli modelka nosząca w seriach Basics numer 2.



Zachwyciła mnie od razu. Monique ma delikatne rysy twarzy, brązowe oczy i brązowe włosy z blond pasemkami.



Pasemka są wrootowane w przedziałek i w pasma włosów dookoła głowy, dzięki czemu wyglądają tak jak prawdziwe pasemka.


Lalka ma przedziałek z lewej strony i małą grzywkę odsuniętą na prawo. Monique ma do tego delikatny makijaż. Cienie na powiekach są w kolorze lawendowym i brązowym, a usta pudrowo-różowe. Jedynie rzęsy są mocno zaznaczone – długie i wywinięte do góry, choć nie są bardzo gęste. W kolekcji 1 to ona ma najbardziej naturalny makijaż. Dla porównania zdjęcie z inną brunetką z tej samej serii – Audrey.


Jako strój Monique dostała oczywiście małą czarną w wersji krótkiej sukienki z niesymetrycznym dołem, z kopertowym dekoltem i rękawami ¾. Do tego sandałki z paseczków sięgające za kostkę.


Monique przyjechała ze swoją najlepszą przyjaciółką - Louise. Louise ma face mold Tango i w serii Basics dostała nr 12. Ten mold pojawił się tylko raz we wszystkich kolekcjach Basics i dlatego uznałam, że warto go mieć.


Face mold tango u Barbie zadebiutował w 2002 roku w „Barbie and Ken Gifset Tango”, była więc w parze z Kenem, który też dostał z tej okazji nową twarz i pojawił się w kolekcji Basics 2. Gifset można obejrzeć na stronie Barbie Collector. http://www.barbiecollector.com/shop/doll/barbie-and-ken-tango-giftset


Jeśli takie rysy lalki bardzo się komuś podobają, to odnajdzie je u najnowszej wersji Meksykanki z serii Dolls of the World. A poza tym wydaje mi się, że Victoria z serii Twilight również była zrobiona w oparciu o tę twarz. Dodatkowo widziałam też ją gdzieś w Internecie w serii bodajże „12 księżniczek” jako lalkę playline. Tak więc mimo, że face mold jest rzadki, to trafia się jednak od czasu do czasu.

Louise nie jest klasyczną pięknością. W odróżnieniu od Monique, Louise ma grube rysy twarzy. Mam wrażenie, że całą twarz ma dużą, duże oczy, duży nos, duże usta i dodatkowo mocną szczękę (jej rysy twarzy przypominają mi Tori Sperling, czyli Donnę z serialu Beverly Hills 90210). Całość jednak robi bardzo dobre wrażenie.


Louise jest ciemną blondynką z zielonymi oczami. Ma mocny makijaż, jej oczy kojarzą mi się z ‘egipskim okiem’ są mocno obwiedzione czarną kreską, która wychodzi poza kontur oka zarówno w kąciku zewnętrznym jak i wewnętrznym i to właśnie daje to ‘egipskie’ wrażenie. Cienie na powiekach ma intensywne, brązowe z bardzo ciekawym dodatkiem żółtych plamek w kącikach oka tuż pod brwiami, do tego ma długie, grube i gęste, czarne rzęsy. Usta są w kolorze brzoskwiniowym z lekkim perłowym połyskiem.
Louise uwielbia kąpiele słoneczne dzięki czemu ma opaloną skórę.


Kwestią, którą poruszę oddzielnie jest jej fryzura. Louise ma piękny kolor włosów – ciemny blond. W katalogu fryzura tej lalki była superancka, lalka miała długie włosy z wycieniowanymi bokami. Tyle teoria, w praktyce wycieniowane boki rozwiązano zlepiając pasma znad czoła i obcinając je poniżej brody.


Z cieniowaniem nie ma to nic wspólnego. Prawdziwą porażką był jednak dopiero ten cholerny plastikowy pasek, w który wszywane są włosy lalek, a do którego włosy są często przygrzewane i przecinane. Przez niego Louise straciła mnóstwo włosów. Jak już wszystkie przepalone włosy jej odpadły, fryzura z tyłu przedstawiała się rozpaczliwie. Na wszystkich włosach, które odpadły została biała odłamana końcówka, a wszystkie te końcówki razem tworzyły okropną, białą, wyraźną linię, sprawiającą wrażenie, jakby włosy były obsypane czymś białym. Na poważnie rozważałam możliwość obcięcia Louise włosów. Wyglądałaby mniej więcej tak.


Wcześniej jednak stwierdziłam, że spróbuję włosek po włosku poobcinać te odłamane końcówki i tak też spędziłam dwa wieczory z nożyczkami do paznokci, oddzielając włosek od włoska. Trud się opłacił. Włosy uratowałam. Oczywiście, to co odpadło nie odrośnie, ale przynajmniej już tego nie widać.


Bardzo nie podobały mi się jej zlepione pejsy i od razu je rozczesałam. Z prawej strony można je całkiem fajnie ułożyć, z lewej – nie specjalnie, po prostu obcięto jej za dużo włosów. Szkoda.


Louise jest ubrana w małą czarną, prostą sukienkę, dość długą i z szerokimi ramiączkami. Jej krój bardzo mi się podoba i sama nawet uszyłam dla moich lalek jedną sukienkę na jej wzór. Na nogach miała czarne czółenka na szpilce z odkrytą piętą i palcami.

Jeszcze jak Louise była w pudełku, to z półki wypatrzył ją Robert (który też ma mold tango tylko, że kenowy) w zachwycie wyszeptał – to ONA i momentalnie był przy niej.



Asystował przy wyswabadzaniu Louise z plastikowych okowów i trząsł się nad stanem jej pięknych włosów prawie tak samo jak ja. Jak tylko była gotowa wziął ją w tango.



Właśnie to jest miłość od pierwszego wejrzenia.

Tu zakochana para razem z przyjaciółką.


Nie myślcie jednak, że Monique jest sama. Podczas karnawałowej imprezy w klubie błysnęła swoim smukłym udem Michaelowi, a o poranku znalazłam ich w swoich objęciach, no i od tamtej pory są razem.


Korzystając z tego, że do Krainy deszczowców, jak co roku na jeden tydzień zawitało lato, stwierdziłam, że wybiorę się w sobotę nad morze.
– Weź nas ze sobą – usłyszałam błagalny chórek.
– No dobra dziewczyny, przygotujcie się w takim razie na jutro rano.

O poranku stanęły gotowe. I szybko okazało się, że to ja zaczęłam opóźniać wyjazd.


W końcu dotarłyśmy. Stanęły jak wryte. Trudno się dziwić, widziały morze pierwszy raz. Dodatkowo był odpływ, więc ukazał się ogromny kawał plaży.


Woda niestety miała temperaturę przy której ja ledwo zamoczyłam stopy, więc lalek w niej nie katowałam.


Rozłożyły się na kocu i na początek coś tam przekąsiły.


Niestety zerwał się wiatr i zaczął naganiać chmury, trochę słońca jednak dało się złapać.
Przed odjazdem poprosiłam, żeby jeszcze się pochwaliły kostiumami. Louise ma kostium kupny, pochodzący od Barbie ‘Marisa beach baby doll’, Monique natomiast ma żółty odblaskowy kostium mojej produkcji.


Po powrocie podziwiały nadmorskie trofea, które znalazłam na plaży.


6 komentarzy:

  1. Masz rację - na jednej Basics nigdy się nie kończy :)
    A te Twoje egzemplarze są wyjątkowo piękne :) Ja mam nr 2 z serii jeans, ale szczerze muszę przyznać , że Twoja jest o wiele ładniejsza (mimo tego samego headmoldu). A co dopiero mówić o Tango - ona jest zachwycająca! Ale muszę wytrwać w postanowieniu i nie kupię już ani jednej Basics, choć ona kusi strasznie!

    Zdjęcia znad morza - rewelacja :) Wiatr tylko dodaje im uroku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. początek- mogłabym skopiować i wklejać na okrągło gdzie się da:) u mnie na razie tylko 2 - ale coś w tym jest - żadna z nich na początku mi się nie podobała - o włosach nie wspomnę - bo faktycznie zdjęcia promo, a rzeczywistość to jak piękna i bestia ;) bardzo podobają mi sie kreacje spacerkowe nad morzem - to zdjęcia na tle trawy - tylko ja po ich mianach mam wrazenie jakby mówiły- eee tam...przereklamowane to morze;) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hello from Spain: My favorite is the Barbie Basics 02. She is very attractive. Great pictures. They are wearing some really nice bikinis. Your collection is very nice- Keep in touch

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nie przeraża fakt, że na jednaj Basics się nie kończy, od kupowania kolejnych powstrzymuje mnie jedynie ich cena :))
    Moją dzisiejszą faworytką jest Monique, Louise do mnie tak nie przemawia i nie kusi :)
    Lubie u Ciebie zdjęcia "udomowionych" lalek, kiedy już nie są takie jak po wyjęciu z pudełka, a za sprawą zmiany fryzury i stroju stają się niepowtarzalne i takie Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię Basics Tango, jedna z moich ulubienic z serii black. :)
    Zebranie całości jeans to fajna sprawa, mam swoją 12 już prawie rok, a nadal pamiętam emocje związane z kompletowaniem takiej licznej brygady.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam za odzwiedziny.
    Kate: Ja podziwiam Twoje nie Basicowe lalki - masz ich tyle.
    Violla: Morze (Północne) jest rzeczywiście przereklamowane. Miny lalek nie kłamią.
    Marta: I agree face mold Lara is really beautiful on this Barbie Basics.
    Ajatoco: Udomawianie lalek dzieje się często samo z siebie. Jak zaczynam jakąś lalkę opisywać, to w pewnym momencie lalka niemalże decyduje jak ją pokazać.
    Mark: 12 jeansowa już w komplecie, tylko jeszcze nie zdecydowałam się na jej rozpakowanie. Powodem jest brak miejsca gdzie mogłyby stać.

    OdpowiedzUsuń