Jestem osobą o słabym charakterze.
Do takiego wniosku doszłam patrząc na rozwój mojego lalkowego hobby. Barbie Basic, które mi się podobają przeważnie wcześniej, czy później kupuję, nie zważając na wcześniejsze postanowienia, żeby tego nie robić, bo szkoda pieniędzy, mało miejsca w mieszkaniu itd. Moje początkowe ambitne plany posiadania zamkniętego zbioru 5, maksymalnie 6 par lalek Barbie Basics z Kenami szybko wzięły w łeb. Zbiór nie jest ani mały, ani zamknięty, dodatkowo powiększa się ostatnio o okazy zapudełkowane, kupowane wszak (jeszcze?) według pewnego klucza. Katalizatorem, który zapoczątkował ten zbiór "według klucza" była poniekąd dzisiejsza bohaterka, choć pewnie dużo bardziej jej facet (o którym, prawdopodobnie, będzie w następnym wpisie).
Dodatkowo, do wątpliwości w siłę swojego charakteru, doprowadziły mnie wydarzenia ostatnich kilku dni. Otóż rozpakowałam mój nabytek jeszcze sprzed Wielkanocy i okazało się, że tenże nabytek, czyli dzisiejsza bohaterka – Midori, ma silniejszy charakter od mojego, a jest przecież tylko lalką.
Midori pochodzi z serii 1.0 "mała czarna" i jest Japonką, czyli modelką nr 5 z head moldem Kayla lub Lea.
Po rozpakowaniu, gdy zorientowała się, że prowadzę o lalkach blog, zażądała napisania o niej w trybie natychmiastowym.
– Napiśz o mię juź – zażądała.
A ja – osoba o słabym charakterze, pomimo wcześniejszego postanowienia o trzymaniu się we wpisach przynajmniej z grubsza chronologii zdarzeń – uległam, choć co prawda nie od razu.
Na swoją obronę mam tylko to, że Midori ma wzrok, którym potrafi dźgnąć niczym sztyletem i nie waha się dźgać, jak tylko ktoś, czyli ja, próbuje robić coś nie tak jak ona chce.
Za to, kiedy rzeczywistość układa się po jej myśli, potrafi być czarująca.
Midori to istna żyleta i absolutna perfekcjonistka. Wszystko ma bardzo.
Bardzo bladą skórę, bardzo czarne włosy związane w bardzo przylizany koński ogon z jednym pasmem przechodzącym przez czoło. Do tego ma brązowe, bardzo skośne oczy, dodatkowo wyciągnięte i wydłużone rzęsami z bardzo szarym makijażem na powiekach, bardzo wyrazistymi brwiami i bardzo, ale to bardzo czerwonymi ustami.
Na łapkach ma tak samo bardzo czerwony lakier do paznokci, bardzo starannie położony.
Ubrana jest w małą czarną sięgającą nad kolano – bardzo elegancką, choć bardzo bez ramiączek, a na nogach ma bardzo spadające czarne klapeczki.
– Potsiebuję coś cierwonegą – powiedziała zdawkowo.
Ostatnio dopadł mnie straszliwy leń jeśli chodzi o szycie, więc spełniając jej żądanie weszłam do Internetu i zakupiłam jej orientalny komplet nocny od Barbie silkstone – Chinoiserie Red Moon – za stanowczo za duże pieniądze. W którego skład wchodzi piżamka w postaci szortów i bluzeczki oraz szlafrok i szpilki – wszystko czerwone. Poniżej zdjęcie sczesane z katalogu – tak wyglądał ten strój na oryginalnej modelce.
– Ładne buti. – pochwaliła Midori.
– Ślafrok tezs mozę byci– dodała, przymierzając szlafrok na swoją czarną sukienkę.
„Hurra, podoba się jej”, pomyślałam, niestety ciut za wcześnie.
– No, to przymierz cały ten komplet. Zrobimy porządną sesję. – poprosiłam.
– Tego nię włozę – powiedziała pokazując piękną górę od piżamki.
– Dlaczego?
– To bluzka dla Chiiłki, ja jestem Japąką. Moze włozę tylko siorty.
– Bez przesady, przecież to piękny strój. Włóż go! – próbowałam być stanowcza.
– Nię rozumię. – zaczęła udawać, że niby ma jakieś problemy językowe.
Trochę się zirytowałam, no bo co to ma być, strój za kupę forsy, a ta mi marudzi. Ubrałam ją na siłę, w końcu jestem dorosłą kobietą, a ona tylko lalką.
W odpowiedzi Midori najpierw dźgnęła mnie wzrokiem, a jak to nie pomogło – strzeliła focha i zasłaniała twarz jak próbowałam robić jej zdjęcia.
– Zdejmij teraz szlafrok – poprosiłam zrezygnowana.
– Dobzę – odpowiedziała dziwnie ugodowo i zanim się zorientowałam zdjęła i szlafrok i górę od piżamki, ciskając ją na podłogę i wyczarowując skądś sznur czerwonych korali.
Pozowanie bez ubrania zdaje się sprawiać jej przyjemność, ale przyznać trzeba, że pozować to ona potrafi nawet stojąc na stojaku.
– Przykro mi, że ci się nie podoba ten negliż. – powiedziałam po skończonej sesji.
– Moze byci, tylko góra chiiłska. Następnym razem możesz mi kupić kimono.
– Naprawdę? No dzięki łaskawco za pozwolenie!
– Proszę. – odpowiedziała, nagle tracąc swój niby japoński akcent. Co ja się z nią mam.
Wiem co czujesz u mnie też miała być skromna kolekcja kilku lalek Gotowych na wszystko - taki był pierwotny plan i nagle wszystko wymknęło się z pod "kontroli". :D
OdpowiedzUsuńTa lalka... jest jedną z tych, którą z pewnością będę miał... jest mi szczególnie "bliska" bo kogoś mi bardzo przypomina.
Pozdrawiam
Pozdrowienia
Nie wiem kogo Ci ona przypomina, ale do obsady Gotowych jest niezbędnie potrzebna :-)
UsuńFaktycznie - chwilami wygląda groźnie jak tak patrzy z monitora! Basics to kolejne lalki, które lubią żyć w stadzie. Sama też nie miałam żadnej w planie i na szczęście (na razie) ograniczyłam się do 3 sztuk :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem Midori - przecież ta koszulka jest fantastyczna i pewnie zabójczo w niej wygląda! ;D
Masz rację, Barbie Basic to lalki stadne :-)
UsuńLiczę na to, że Midori przekona się do bluzeczki.
Prywatnie już w niej paraduje, nie chciała tego tylko upubliczniać, no bo bluzka ma chińską stójkę z kołnierzyka, a ona jest Japonką...
piękna kobieta, więc kapryśna! kolor skóry ma przesliczny!
OdpowiedzUsuńJaponka? musi bardzo sie wyróżniać, zobaczyć czarnowłosą młodą japonkę, do tego z czerwoną szminką (!) jest równie łatwo co czarnowłosą polkę z czerwoną szminką!
Czarnowłosa polka z czerwoną szminką - sem ja :D
OdpowiedzUsuńAle cię lalunia ustawiła, nie ma to tamto :D cudowna jest, chyba się jej boję...
Jest śliczna :)Uwielbiam lalki z orientalną urodą :)W czerwony bardzo jej do twarzy :)
OdpowiedzUsuńHello from Spain: Midori is very pretty. I have the same doll. I like her pale skin and long black hair. A beautiful clothes. I like red shoes. Keep in touch.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że moja Penelopa jest znacznie bardziej posłuszna;p
OdpowiedzUsuńGratuluję posiadania;)
Ps. Jak to się stało, że dopiero teraz ją u Ciebie widzę, to nie mam pojęcia;)